Za oknem prawie widać już wiosnę, a wraz z jej pojawianiem się, czas na zmiany. Dostałem bowiem, po dwóch miesiącach starań, napisaniu około tysiąca podań i stu wizytach w Urzędzie Imigracyjnym, Wizę. Nie jest to niestety moja wymarzona wiza pracownicza, ale trudno - mam prawo pozostać w Japonii przez dwa lata i pracować w ograniczonym wymiarze godzinowym (tak 2/3 etatu) i musi to na razie wystarczyć.
Wraz z jej pojawieniem się, pora zastanowić się nad moim dalszym planem na Japonię, bo do tej pory wyglądał on głównie “zdobądźmy wizę, a potem zobaczymy”. Praca w IT stoi pod dużym znakiem zapytania, zaś poza IT... brrrr, scary. Dlatego też postanowiłem podnieść swoje kwalifikacje. Przeglądając oferty wyłoniłem dwa obszary wiedzy, które mogą mi dać wymarzoną pracę programisty:
- IT w finansach inwestycyjnych, czyli produkty derywatywne, opcje na waluty itp...
- gry na iOS.
Po dokładnym rozważeniu wszystkich za i przeciw (zajęło mi to około 0.02 sekundy) zacząłem klepać swoje Opus Magnum, aplikację, która podbije wszystkie aplikacje!
Tak więc od paru tygodni, jak tylko Żona nie okupuje komputera, albo nie zawraca głowy jakimiś duperelami (“Zjadłbyś coś!”, “Wyszedł wreszcie z domu!”) piszę grę, którą chciałem napisać od jakichś dwóch lat - coś pomiędzy Ancient Art of War at Sea, Sid Meier’s Pirates! oraz Panzer General. Nie musi być absolutnie perfekcyjna, wystarczy żeby trafiła do AppStora i potencjalny pracodawca mógł ją sobie obejrzeć. Mam tylko nadzieję, że Steve nie zdąży wypuścić iPhona 5 zanim ją skończę.
PS: Odnośnie atomu i tsunami: odkryłem, że jestem w stanie przejmować się zagładą nuklearną niewiele ponad tydzień. Po upływie tego tygodnia, poczucie zagrożenia zmalało praktycznie do zera. Oczywiście nadal oglądam codzienne streszczenie sytuacji w Fukushima Daiichi, ale w ciągu dnia nie zaprzątam sobie głowy ani bekerelami, ani innnymi świertami.