piątek, 4 stycznia 2008

WPPJ 1: Cesarski poker

Witamy w pierwszym odcinku Wielkiej Podróży Przez Japonię! W tym odcinku emocjonujący pościg ulicami i świątyniami Tokio, polowanie na grubego zwierza i sceny niczym z filmów sf!

Początek WPPJ zaprowadził nas do jednego z największych miast na ziemi, gdzie jako stały bywalec, zaproponowałem jedną z ulubionych tokijskich rozrywek: polowanie na cesarus nipponicus akihitus, rzadkiego zwierza, występującego niemal wyłącznie w stolicy Japonii, choć pojawiającego się czasem w innych miejscach na Ziemi.

Choć zwierz kluczył i zwodził, dotarliśmy po śladach
do jego siedziby... lecz światła pogaszone były - zwierz nam się wymknął.
Prawie złapaliśmy go w świątyni Meiji, lecz znów uciekł, przebierając się za niskiego rangą mnicha. Zdołaliśmy go uchwycić w celownik na krótką chwilę, gdy oddalał się z prędkością dźwięku.

Trop wiódł do Sensō-ji, najstarszej świątyni w stolicy. Dotarliśmy tam błyskawicznie, lecz jej iluminajca oślepiła nas zupełnie, nie dając nam najmniejszej szansy na dopadnięcie cesarza.
(mina tego strażnika jest taka, jakby białą małpę zobaczył...)

Planowaliśmy kontynuować pościg z powietrza, jednak zamówiony helikopter nie dotarł na czas. Udaliśmy się zatem do Obserwatorium, na 52 piętro Mori Tower. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, jakie Tokio jest ogromne. Podczas pościgu używaliśmy głównie metra, nie wiedząc tak naprawdę jakie odległości pokonujemy pod ziemią. Wchodziliśmy w jedną dziurę, 20 minut później wychodziliśmy na innej stacji, miasto wyglądało podobnie. Ale z Mori Tower... Ocean świateł, ciągnący się po horyzont we wszystkich kierunkach. Czerwone, ostrzegawcze lampy na wysokich budynkach, pulsowały powolnym rytmem, dając wrażenie przepływu krwi w jakimś ogromnym organiźmie... Widok ten, rodem z filmów science-fiction, przekonał nas o bezsensowności naszego polowania, powróciliśmy więc do bazy wypadowej...
(zdjęcia przez szybę, więc jakość bardzo średnia, ale ogrom Tokio chyba pokazują)

W następnym odcinku: odpoczynek w świątyniach i zgłębianie tajników ogrodów zen. Czyli Kioto... i może coś jeszcze.

Stay Tuned!

4 komentarze:

Shnitzel pisze...

OO' patrzę na to Tokio... po pozbieraniu szczęki z ziemi włączę sobie Blade Runnera i porównam widoki ;)

Unknown pisze...

WPPJ! WNSR!
Witaj Sarniak w Nowym Roku!
Szkoda, że Cesarza nie udało Ci się dorwać, ale wiadomo jak to z cesarzami bywa!
Dobrze było zobaczyć Białe Twarze, co nie?

Anonimowy pisze...

Widok z Mori Tower jest naprawde powalajacy~ Z Toko Tower tez niczego sobie! Musze przyznac ze troche ci zazdroszcze ze mogles tak zobie pozwiedzac Japonie z rodzina i narzeczona, jestes szczesciarzem okropnym! ;)

Anonimowy pisze...

Piotrek....jak ja uwielbiam Twoj styl pisania:]
Fuck, jeszcze 9 miechow do Twojego powrotu...jak ogolnie na studiach idzie?poza tym, ze rzygasz katakanizmami wykladowcow?:D