poniedziałek, 28 lipca 2008

Sex, Drugs and Java Programming

Najdrozsza Publicznosci,
jako, ze Luby udal sie wlasnie na uniwersytet, studiowac zawilosci programowania ja, jako przykladna, japonska zona zajmuje sie zgarnianiem nieporzadku z jednego miejsca na drugie..
Naszla mnie przy tym refleksja na temat, ktory Lubemu zdazyl juz spowszedniec, a mnie nie przestaje zadziwiac:
japonska tak zwana kultura zywieniowa..
Bo nie rozchodzic sie tu bedzie tylko o jedzenie, ale rowniez o cala otoczke tegoz.
...
Po pierwsze, co juz wielokrotnie zauwazano: jesli poznasz nieznajomego Japonczyka podczas pierwszej rozmowy tematem numer jeden bedzie na 90% pozywienie. Tak po prostu jest. O ile w Anglii uniwersalny watek niezobowiujacego small-talku to pogoda, w Polszcze zas narzekanie na polityke, to w Japonii kazdy z autentycznym zainteresowanem bedzie dopytywal o potrawy twojej rodzimej kuchni, sposoby ich przygotownia, a jesli znajomosc zapowiada sie na dluzsza zaprosi wrecz do siebie na "wymiane doswiadczen kulinarnych" (i nie jest to bynajmniej przykrywka dla dzialan damsko-meskich wiec porzuccie nadzieje :-D)
Po drugie: W Ojczyznie mamy przekazuja pociecha odwieczna prawde: "nie baw sie jedzeniem". W Japonii jest to nie do pomyslenia. Ba, obowiazuje wrecz zasada odwrotna: "Baw sie jedzeniem, Cesarzu Bobo! Baw sie ile wlezie!". Samodzielne przygotowanie bulioniku w restauracji: prosze bardzo! Spotkania znajomych nad wspolnym grillem w pobliskiej knajpie: z radoscia! A na koniec lody z wasabi! Albowiem w zakresie smakow rowniez obowiazuje wolna amerykanka. Coca-cola z ogorka? Wiwat! Glowy z krewetek: najsmaczniejsze na swiecie! A na koniec Swiety Grall sztuki kulinarnej w Japonii: Buleczka z melona. I to nie polegajaca na nasaczeniu chemicznej buly rownie chemicznym "ekstraktem melonopodobnym" ale smakujaca, pachnaca zywym melonem a tylko wygladajaca jak buleczka melonowa doskonalosc ^^!
Ale wracajac. Trzeci i ostatni punkt mego rozumowania: Japonczycy maja do jedzenia stosunek radosny i frywolny. Zadnych regul ani zasad. Nie znaczy to oczyiscie ze lubuja sie tylko w dziwactwach. Ale probuja, szaleja, eksperymentuja. Przede wszystkim chodza jesc "na zewnatrz" calymi rodzinami. Wyjscie do restauracji moze i jest wydarzeniem quasi-swiatecznym, ale tylko jesli to np. francuska wysokiej klasy restauracja - na codzien mozna isc zupelnie bez okazji: w poniedzialek na pizze, we wtorek na makaron, w srode na sushi, w czwartek na curry a w piatek na co tam jeszcze. I robia to nie tylko ludzie tonacy w pieniadzach. Bo po prostu na miescie mozna tu zjesc tanio i dobrze. Albo drogo i tez dobrze. Przedzial cenowy posilkow jest o wiele szerszy niz w Polsce tak, ze kazdy znajdzie cos dla siebie, jesli nie ma czasu/ochoty gotowac. 
...
A rynek zywienia dla samotnych, zapracowanych ludzi! (wiem ze poprzedni punkt mial byc ostatnim ale tak mnie jeszcze naszlo..). Gotowanie dla singla w Polsce jest gehenna (i know. i've been there..). Juz nie wiadomo co drozsze - kupowanie produktow i przygotowanie ich w domu, czy codzienne posilki na miescie. A tu prosze: chcesz kupic porcje miesa mielonego dla jednej osoby? Masz cztery rodzaje do wyboru. A w najgorszym wypadku w pobliskim konbi kupisz za 6 zlocistych swiezy sushi lunch - dowozony dwa razy dziennie zeby rybka nie zasmierdla.
Krotko rzeklszy:
mam duzo zastrzezen do tego kraju; nie jest on w zadnym wypadku rajem na ziemii, ale w sprawie jedzenia.. znalazlam tu Ogrod Rajski, Boskie Jeruzalem oraz Tralfamadore, wszystkie polaczone w jedno :-)
Mniam. Ide pozrec kulki ryzowe z krewetkami i majonezem (2 zl)

(goro, goro) 

PS. Tylko z owocami jest cos nie tak.. sa.. za ladne. Brzoskwinia ktora ostatnio kupilam byla tak duza, pachnaca i wypieszczona, ze zjadajac ja czulam sie jakbym pozerala niemowle ><



A to wlasnie wpomniany Zloty Grall Zywienia w towarzystwie mrozonej zielonej herbaty z bita smietana i lodami. Prawdziwy Happy Meal :-D

czwartek, 24 lipca 2008

The journey outside begins within!

Ponizej pelna, wierna und ilustrowana relacja z weekendowego wypadu w Alpy Japonskie.. 
Jednym zdaniem: bylo przyjemnie (chlodno!) i bardzo pouczajaco... 
Poza chwaleniem sie podroza chcielibysmy rowniez bezwstydnie zareklamowac pewne miejsce w Matsumoto, gdzie nocowalismy.
Hostel Kaze-no Yasuyado, przemyslnie ukryty na pietrze rodzinnego domu panstwa Wada. Przybytek oferuje: darmowe rowery dla gosci, darmowe napitki +  slodycze, darmowy transport na dworzec o poranku, darmowy dostep do domowej biblioteki... krotko rzeklszy: darmowe wszystko :-)
Warto rowniez zaznaczyc, ze biale malpy  (zwlaszcza wystepujace w parach) izoluje sie od reszty gosci, zamykajac je w osobnych pokojach w stylu japonskim :-) I to nawet jesli rzeczone malpy zaplacily tylko za miejscowke na pietrowym lozku w zbiorczej sypialni :D 
Aha -  kolo polnocy do salonu Yasyado nieodmiennie wkracza ojciec rodziny - mister Yoshio i polewa wszystkim chetnym sake :D Maz ow nie mowi ani slowa po angielsku, ale sadzac z liscikow dziekczynnych na scianach nie przeszkadzalo mu to w nawiazaniu przyjaznych konaktow z polowa swiata :-)

m.

ps. blizszym znajomym melduje rowniez ze pod moja troskliwa opieka saru-kun stracil wszystkie wlosy ^^ (naturalna wentylacja.. urayamashii)

pps. a puszka c.c.lemon zawiera tyle witaminy c co 70 cytryn :D 

dronio shall prevail! 

Kruczy Zamek i Miliardy Rozbójników

Wraz z Kobietą Mojego Życia wybraliśmy się w sobotę do Matsumoto, miasta pozornie nie różniącego się niczym od innych. Taki sam chaos budowlany, każdy dom w innym kształcie i innym kolorze, a w samym środku miasta...

Zamek.

Przez bardzo duże "Z".

Oto, czym Matsumoto różni się od reszty Japonii:
Matsumoto-jō to najstarszy drewniany zamek w Japonii, jeden z czterech uznanych za Skarb Narodowy(tm). Z racji koloru zwany Kruczym. Pomijając fakt, iż razem z nami zwiedzało go około 15 miliardów Japońcyków, bardzo przyjemne miejsce (choć z racji panujących upałów, każde zadaszone miejsce jest przyjemne).

Następnego dnia pojechaliśmy oglądać Park Narodowy Alp Japońskich, a konkretnie jego najsłynniejszy region, Kamikōchi. Górska dolina, biegnąca wzdłuż obowiązkowej górskiej rzeczki, trochę mokradeł, jakieś jeziorka... idylla. I to wszystko 4 godziny pociągiem od centrum Tokio.Niestety 15 miliardów Japończyków z Matsumoto również zapragnęło górkich widoków... obsiedli Kamikōchi niczym szarańcza. Wszędzie było ich pełno: na mostach, ścieżkach, brzegach rzeki... ale najwięcej ich było w kolejkach do autobusów z powrotem.Ale tak naprawdę nie było tak źle - japoński tłum ma taką właściwość, że jest minimalnie uciążliwy dla otoczenia. Dodatkowo, rozciągnięty na całą długość doliny, pozwalał nawet na chwilową samotność na szlaku. Mogliśmy zatem bez przeszkód oddać się naszym ulubionym rozrywkom: piciu napojów zimnych oraz buszowaniu w buszu.A na koniec zdjęcie pokazujące czystość wody w Alpach Japońskich. (Wody? Jakiej wody?)
Stay Tuned!

piątek, 18 lipca 2008

Respecta di Dronio, Yattaman!

Harooo!
Po dwutygodniowej przerwie melduje bloga pod nowa dyrekcja;
Planowalam zrobic to zaraz po przylocie, ale Japonia okazala sie tak malo wyrazista kraina (nie liczac oczywiscie karaluchow wielkosci ciezarowek, toksycznych, wysypkogennych krzesel oraz sklepow z obcislymi gumowymi kotiumami dla panow) ze przez pierwszy tydzien nie odnotowalam niczego godnego opisania...
Tusze ze ta pozalowania godna sytuacja zmieni sie o weekendzie, kiedy to wrocimy z Matsumoto - wtedy obiecuje post bardziej tlusty. 
A poki co w ramach rekompensaty przepis na gaijinskiego kotleta.

1. Pierwsza faza przygotowania kotleta jest faza przygotowawcza. Nalezy nastawic ryz w tosterze i zaopatrzyc sie w napoje wspomagajace.

2. Nastepnie nalezy pokroic i usmazyc japonska cebulle (ktora to jest wieksza, ladniejsza i drozsza niz nasza)
3. Dalej:  zamordowac czosnek i przygotowac Mase Chlebowa (tm) - Masa Chlebowa to odpowiednik rodzimej bulki tartej, sporzadzony przez boksowanie pulpy z wody i chemicznego japonskiego Chlebka Do Tostow (tm)


4. Jeszcze dalej: rozbic surowe jajco; z wszystkich dotychczas uzyskanych skladnikow oraz przyprawionego uprzednio Mnieska uformowac Mase Kotletotworcza...

5. Mase ugniesc w mily oku ksztalt Kotletopodobny. Przerzucic na nagrzana patelnie


6. Smazyc, smazyc, smazyc dopoki ryz w tosterze sie nie ugotuje.
7. Przerzucic na talerz, obsypac ryzem i sezonowymi warzywami. Spozywac w towarzystwie napoju relaksujacgo oraz mysli o Ojczyznie.
Mniam!

Na zakonczenie zas smutna a zarazem wesola reflksja nad tym jak to jest w kraju pelnym nieznajomych natknac sie na znajma twarz... (z pozdrwieniami i przeprosinami dla Wolffonelli!)

confusion to the enemies di Dronio & stay tuned ^^!