środa, 23 kwietnia 2008

Rachunki, rachuneczki...

Po długiej nieobecności, spowodowanej... o tym za chwilę. Gdy wróciłem do Japonii, zastała mnie na podłodze sterta papierów (listy doręcza się przez szparę w drzwiach). Po odsianiu wszystkich reklamówek (btw: nie wiem czy to przypadek, że pierwszą dostałem kilka godzin po przeprowadzce?) została mi spora liczba rachunków, każdy inny, i zero pomysłów jak je zapłacić.

Na rachunkach nie ma adresów czy numerów kont, jest za to plejada barw, kształtów i rozmiarów. Czasami to takie otwierane pocztówki, czasami listy, a czasami... czasami przychodzi rachunek w formie powieści. Był za internet. Składał się z siedmiu kartek A4, z których cztery stanowiły instrukcję jak wypełnić pozostałe trzy. Po pobieżnej analizie, odkryłem że jedna z tych trzech kartek jest niepotrzebna, albowiem dotyczy telefonu, którego nie posiadam. Po dogłębnej analizie pozostałych dwóch... stwierdziłem że sobie poradzę. Błąd. Najwyraźniej sobie nie poradziłem, bo odcięli mi internet.

Na szczęście współpraca z Yoshioką zaowocowała wyprodukowaniem dokumentu, który upoważnił providera do samodzielnego ściągania kasy z mojego japońskiego konta. Uff. Provider najwyraźniej dokument łyknął, bo po dwóch tygodniach przerwy, znowu mam internet.

Rozgryzłem też sposób płacenia pozostałych rachunków (prąd - convenience store, gaz - urząd miasta, woda - też, ale dopiero jak przyjdą wszystkie 3 oddzielne części tego rachunku (gaz ma tylko dwie))... Niestety niedawno przyszło ponaglenie, że zalegam z czynszem. Przejrzałem dokumenty, rachunki nie przychodzą. Muszę się więc udać do pośrednika, by dowiedzieć się jak to się płaci.

I to tyle. Z powodu natłoku rachunków i przerwy w stypendium (“Sarunofsuki-san, problemy w ministerstwie, hehe. W tym miesiącu stypendium będzie na koniec miesiąca. Zacznij oszczędzać, hyhyhy.”) w tym miesiącu raczej nigdzie nie pojadę... za to w maju...

A za oknem przez chwilę widziałem jakieś przygotowania do koinobori. Trochę wcześnie...

Stay Tuned!

poniedziałek, 7 kwietnia 2008

Punkspring

Idąc na festiwal, miałem mieszane uczucia. Nasłuchałem się opowieści o tym, jak to japońska publika nie potrafi się bawić, stoi przed sceną i conajwyżej kiwa się drętwo. Na szczęście to wszystko nieprawda. Tłum szalaje, krzyczy, biega, skacze, poguje i robi wszystko, co na koncercie tłum robić powinien. Wygląda też tak jak trzeba. Jest tylko trochę niższy.

Koncerty trwały praktycznie non-stop, gdyż dwie główne sceny były ustawione koło siebie. Gdy na jednej trwał koncert, na drugiej przygotowywał się już kolejny zespół. Przerwy było tylko tyle, ile potrzeba na ostatnią próbę dźwięku. Ciężko odpocząć. I dobrze!

Nagłośnienie, oświetlenie i ogólna organizacja były, tak jak się można było po Japończykach spodziewać, super. Żałuję tylko, że nie sprawdziłem zawczasu gdzie się ten festiwal odbywa - był na tyle daleko, że musiałem wyjść przed końcem imprezy by zdążyć na swój pociąg. Ciągle zapominam, jak ogromne jest Tokio.

Chcę więcej. Na oku mam już 2 kolejne festiwale.

Stay Tuned

Wiosna przyszła...

Kwitnące wiśnie są dla Japończyków idealną wymówką, by spędzić cały dzień na świeżym powietrzu, pijąc, jedząc i bawiąc się. Mam wrażenie, że ludzi w parku Yoyogi było więcej niż mieszka w Hitachi.Oprócz rozrywki najpopularniejszej, czyli "w miłym towarzystwie raczenie się trunkiem wszelakim" (żubrówkę widziałem raz albo dwa), tłumy tubylców uprawiają również najróżniejsze możliwe gry.Jeszcze kilka zdjęć...
Stay Tuned!

piątek, 4 kwietnia 2008

Plany weekendowe

Szykuje się bardzo intensywny weekend.
  • Sobota: Hanami w parku Yoyogi. Gigantyczna impreza na świerzym powietrzu. Czekajcie na zdjęcia!

  • Niedziela: PUNK SPRING 08! 22 zespoły, w tym zagraniczne, w tym takie, które lubię. Niestety zakaz fotografowania pod groźbą konfiskaty sprzętu. Pozostaje w takim razie się wyszaleć. I dobrze, nie pamiętam kiedy byłem ostatni raz na jakimś koncercie... strach pomyśleć, ale chyba ani razu od Woodstocku.
Posta napiszę, jak tylko dojdę do siebie.

A na razie, 2 zdjęcia, jeszcze z pobytu Strzelców, z serii "Die Zombies, die!"
Stay Tuned