poniedziałek, 4 lutego 2008

Przeprowdzka po japońsku

Do pełnego wczucia się w klimat tej opowieści, potrzebna jest muzyczka z Benny Hill’a.

Ja: Chciałbym się przeprowadzić.
Pośrednik: Ależ oczywiście. Proszę tylko wypełnić te 5 dokumentów, dostarczyć te 3 rzeczy i zadzwonić w te dwa miejsca.

...

Ja: Już! Czy teraz...
Pośrednik: Znakomicie! Teraz proszę wypełnić jeszcze to, a to i to zanieść na uniwersytet.
Ja: I have a bad feeling about this...

Ja: Mam tu takie o, od pośrednika, chciałbym...
Uniwersytet: Aha! Wspaniale! Proszę wypełnić te 3 dokumenty, pójść na pocztę, zapłacić i przynieść pokwitowanie. A to zanieść pośrednikowi.

...

Ja: Mam tu z poczty, pokwitowanie, teraz to już wszystko prawda?
Uniwersytet: Ależ oczywiście. Wszystko. Prawie. A zadzwoniło się do urzędu miasta, akademika i do kosmitów? Nie? A chce się przeprowadzać? To dzwonić!

...

Ja: Już. Zadzwoniłem, zapłaciłem, zaniosłem, przyniosłem, skserowałem, napisałem. Czy ewentualnie mógłbym już się przeprowadzić?
Uniwersytet i Pośrednik: Tak, oczywiście! Tylko jeszcze tutaj mamy takie dokumenty...
Ja: Aaaaaaaaaaaaaaa...

Japońska biurokracja... straszna rzecz. Ale już się udało. Mam fajne nowe mieszkanie, z własną łazienką i kuchnią, z widokiem, klimą i bajerami. Jest ciepło, nie ma Chińczyków, żyć nie umierać. I tylko internetu jeszcze nie ma.

W ramach ciekawostki dodam jeszcze mój dialog z Yoshioką:

Ja: Strasznie dużo dokumentów trzeba wypełnić przy tej przeprowadzce... Dla pośrednika to jeszcze rozumiem, ale żeby się wyprowadzić z akademika było potrzebne aż tyle...
Yoshioka: No bo z akademika. Jakbyś się wyprowadzał z normalnego mieszkania, to tylko jeden dokument do właściciela... em, nie chyba do pośrednika... a może do właściciela... aha, i trzeba gaz i prąd... zadzwonić... hmmm... poza tym chyba to raczej więcej niż jeden dokument...

Nie słuchałem do końca. Uciekłem.

A na koniec bonus. W dziale z żywnością importowaną mojego sklepu, znalazłem ostatnio produkt z Polski. Tak wygląda z góry:
Zagadka: Co to jest? Od razu mówię, że nie alkohol, choć trochę związku ma...

13 komentarzy:

Anonimowy pisze...

ogorki kiszone ;D

Unknown pisze...

ma napisane LOT, to źle wróży.

Buraczki?:>

Anonimowy pisze...

- ogórki kiszone
- wiśnie!?

Jaś pisze...

Kubuś, Smakuś, albo inny Hortex:p

Anonimowy pisze...

Kapusta kiszona Hortexu

Anonimowy pisze...

Wisnie w czekoladzie albo sliwki w czekoladzie

Anonimowy pisze...

Sok Tarczyn w butelce 300 ml!!

ximinez pisze...

Śledziki!!!

Anonimowy pisze...

Przy dzwonieniu do kosmitów mało sobie nie zalałam klawiatury herbatą ze śmiechu ;D
Hm, a ten słoiczek to nie wiem co to. Może jednak te śledziki...?

Anonimowy pisze...

- Halo, czy to Marsjanie?
- Blup, glub hik.
- Ja dzwonie w sprawie wynajmu pokoju na uniwersytecie.
- Khez na nim Jahar?
- Czy potrzebuję od was jakiś dokumentów w sprawie przeprowadzki?
- Nahall frez huta.
- Rozumiem, że nie zamierzacie mnie porwać i mogę spokojnie się przenieść do nowego lokum.
- Hazem!
- Dziękuję za rozmowę i życzę udanych łowów.

xD

Anonimowy pisze...

no kurczę co to jest ?
wiem eureka to małpy w occie!

Anonimowy pisze...

ogóry jak nic :)

Gzeju pisze...

Straszna chujnia w tej Japonii z tą biurokracja faktycznie :)

Co do zgadywanki to moja odpowiedz bylaby wtórna, wiec nieistotne :)