Nastepnego dnia rozpoczalem polowanie na Karaczana. Przeszukalem szafki i szuflady. Zajrzalem za i pod pralke. Przestawilem lodowke. Liczba znalezionych Zbigniewow - zero.
Postanowilem zatem uzyc bardziej wyrafinowanej techniki wojennej. Udalem sie do supermarketu, a tam na stoisku "zwierzecym" pulapek na karaczany, trutek i innych dziwnych wynalazkow pelno. Zabralem sie zatem do czytania, wybierania, porownywania cen i przechwalek oraz instrukcji obslugi. Zajelo mi to trzeba przyznac - dlugo. Na tyle dlugo, ze jak juz zakupilem 16-pak potwornych pulapek Karaczano-bujczych, to zrobilem sie glodny.
A o pustym zoladku chemiczna bronie bawic sie nie zwyklem, przystapilem zatem do robienia obiadu.
I co tez uchwycilem kontem oka podczas krojenia czosnku?
Oczywiscie Zbigniewa.
Bezczelne bydle, nic sobie nie robiac z wlaczonego swiatla, mnie oraz halasu jaki robilem, szlo sobie po scianie przy podlodze.
Nawet sie rozgladal co pare krokow, jak na jakiejs wycieczce krajoznawczej.
Ze staropolskim okrzykiem "O zesz ty!" zlapalem za miotle i wymiotlem go przez drzwi, ktore wpierw otworzylem.
Po tej wiktorii, postanowilem jednak na wszelki wypadek rozstawic gdzie tylko sie da moje chemiczne truciciele karaczanow, ale od prawie tygodnia ilosc otrutych krewnych Zbigniewa ciagle na utrzymuje sie na zerze.
Tak tez odtrabilem zwyciestwo, i wydalem wielka uczte by celebrowac nowe zdobycze terytorialne, a o wojnie Polsko-Karaczanskiej, jeszcze dlugo bede opowiadac przy ogniskach...
A pulapki smierdza jak nieszczescie.
Chyba juz bym wolal jednego Zbigniewaod tego smrodu. Ale z drugiej strony, pewnie jednak nie.
8 komentarzy:
jesli chodzi o zbigniewy i inne takie, to podobno potrafia podlezc po pionowej scianie nawet albo z sasiedniego okna, wiec chyba lepiej sie nie truc tylko zrobic wywiad i wydusic z sasiadow, kto to gówno ma :)
juz mi to wisi. za 6 dni bede w polsce, poza tym mysle ze zbigniew przylazl z zewnatrz.
skad wiesz, że nie schował Ci się do torby i bedzie zakłądał kolonie japońskich Zbigniewów u Ciebie w Polsce ha?:>
no wlasnie... a moze nawet Zbigniew to samica i do torby przyszła się rozmnozyc :P
Panna Zbysia? xD
hmmm.. moze i sie schowal do torby. bedzie zatem to ta sama torba ktora wezme w odwiedziny do Ciebie, Julio. :P
Na chwale imperium karaczanskiego!
o nie! a oni tu nawet nie maja niczego przeciwko karaczanowym armiom! nie badz tak okrutny Sarkun;(
hehe:-)
jeszcze tylko pare dni i bedziesz w domu:)
Piotrek, Moj Czarny Bracie!Oj, dlugo mnie na necie nie bylo...dluga historia. Niestety nie powitam Cie na lotnisku chocbym bardzo chcial, moge sie z Toba zobaczyc dopiero w drugiej polowie wrzesnia...jak dostane od Mai sygnal ze juz wytrzezwiales po powrocie to sie zdzwonimy i Ci opowiem ocb.
W kazdym razie - dotrzymam Tamtej Obietnicy Co Na Gadu Kiedys:)
pozdrawiam
Prześlij komentarz