wtorek, 16 października 2007

Zbiór opowieści różnych przedstawia:

Zaczął się tydzień, skończyło się rumakowanie. Za to opowieść o wyprawie z Yoshioka i jeszcze jednym studentem (Pato Vaise, Samoańczyk) na piwo:

Nasze superbohaterskie duo, podążało za tubylczym przewodnikiem-tropicielem w kierunku faktorii handlowej, okrytej złą sławą "toriaezu", która, jak wieść niosła oferowała złoto w płynie. Przebrnąwszy przez rwące potoki, smagani huraganowym wiatrem, dotarliśmy w końcu na miejsce. Zrzuciliśmy ciężkie, ubłocone buty, i podążyliśmy za podejrzanie uprzejmym miejscowym posługiwaczem do naszej komnaty. Choć próbował nas zwodzić, oferując dziwaczne trunki o raniących język i kłujących w uszy nazwach, my wiedzieliśmy czego chcemy. Chcieliśmy Piwa!

Takoż nie miał on wyboru, i na stole naszym prędko zagościły misy potraw i dzbany piwa. Jako iż głodny byłem i sterany wędrówką, rzuciłem się by pałaszować owe zagryzki. Niestety, nie przeczuwałem nadchodzącego niebezpieczeństwa. Okazało się bowiem iż tę zieleninę cholerną, trzeba obrać przed zjedzeniem, a ja w nieświadomości swojej pochłaniałem ją w całości (choć faktycznie, środek wydawał mi się dużo smaczniejszy). Nasz tubylczy przewodnik, będący już w połowie drugiego (małego) dzbana Piwa, mało się nie udusił ze śmiechu, taka jego mać.

A po trzecim kufelku trzeba było wracać, albowiem Yoshioka zmienił kolor i przestał mówić z sensem, i tylko chwiał się na swoim siedzeniu, bełkocząc czasem coś o niemożliwości i alkoholu.

Cóż też mogliśmy zrobić? Odprowadziliśmy Yoshioke do jego mieszkania i sami wróciliśmy do własnych. Japończycy pić nie potrafią. Pewnie dlatego takie drogie to piwo mają...

EDIT:
Dowiedziałem się, że do tej pory by komentować, trzeba było mieć konto na googlu. No tak, blogger wspiera nowych właścicieli, zaprawdę Google nowym Microsoftem. Od dziś dość tych kapitalistycznych praktyk! Komentarze dla wszystkich!


stay tuned!



10 komentarzy:

Krzysiek pisze...

"taka jego mac":D:D:D

Magdalena pisze...

Muahaha.,.. pozarles edamame w calosci... jeszcze tylko wyjdz na zewnatrz w kapciach do toalety i jestes skreslony! XD
Polecam koreanskie shochu, najlepiej w koreanskiej restauracji, pite bez zadnego mieszania, mniam!

Soren pisze...

lol.... xD ano japonczycy nie umioeja pic na wlasnej skorze tez to sprawdzilam >< zmieniajace sie kolory to chyba ich specjalnosc =='
xD
ale staraj sie staraj moze cos z niego wyrosnie !
daj jakies zdjecie tego yoshioki! niech nie bedzie taki anonimowu xD

M.Wolff pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
M.Wolff pisze...

Cieszę się, że żyjesz i nie dajesz się zgnieść, Sarkunie! :D Dostałam dzisiaj od Mai adres Twego bloga. Podobają mi się te zapiski, ciekawe są! ^^ Trzymaj się!

Anonimowy pisze...

Czesc, Mistrzu :). Z niezwyklym zainteresowaniem sledze Twoje przygody ;). Ciekawy blog. A ten akademik pierwszy to chyba byl jakis zart o_0. Wygladal jak obora xD. Dobrze, ze wprowadziles juz komunizm odnosnie komentarzy :D.

Piotr Sarnowski pisze...

Dzis malo nie wszedlem w obuwiu zewnetrznym do sali wykladowej :/ (bo sie spoznilem). na szczescie Yoshioka czuwal: KSSSS! Sarunofski san! Kutsu!

btw: Przez to ze wszyscy mowia "sar(u)nofski", malo sie tak dzisiaj nie podpisalem na jednym dokumencie :/

Anonimowy pisze...

czesc malpko, dopiero sie dorwalam do tego Twojego przybytku bo zyje na walizkach i poza swiatem. dobrze ze caly jestes i ze tamten akademik Cie nie zjadl. lol, szmaty w oknach. takie spooky troche. tak wlasnie sie spodziewalam ze japonia w Twoim wydaniu bedzie sie prezentowac o wiele zabawniej. jak mi sie zdarzy pojechac to bede wiedziala przynajmniej ze jak sie je cokolwiek co zielone to trzeba sprawdzic czy da sie to obrac. a jak sie nie da to i tak trzeba obrac, tak na wszelki wypadek ;)
czymaj sie i pisz dalej :)

Karol Tomoki pisze...

Yo, tu Karol, który obecnie trawi swe dni z kolegą Twym, Michałem, w Tokio. Fajnie, że obaj piszemy... wspierajmy się! BTW - Dobra, fajne te zdjęcia pierwszego akademika, ale czemu pokazałeś sam kibel???

Pisz, pisz, dla ludzi, bo mi brak tego gaijinowskiego dystansu! :) Zdrowie!

Anonimowy pisze...

ech tanoshisou ;P Przyjemnie sie to czyta:) A japole nie tyle pic nie potrafia, co podobno nie maja jakiegos tam enzymu do rozkladania alkoholu lub tez maja go w malej ilosci;P
Choc japonczyk jaki u mnie ostatnio goscil po mieszance: 3 piwa+ grzane wino + drink + piwo + grzane wino przezyl i sie nie rozlozyl -> wrocil na stojaco ;P