wtorek, 4 grudnia 2007

2 miesiące...

Tak, dziś mija drugi miesiąc mojego pobytu w kraju zachodzącej wiśni i kwitnącego słońca. Nadal mi się tu podoba. Z rzeczy, których mi zaczyna brakować (poza ludźmi) mogę wymienić: koncert i biurko.

Koncert jakiejś porządnej punkowo/rockowej kapeli, śpiewającej w normalnym języku... dałbym się pokroić za występ Dezertera, KSU czy Kultu. W ramach terapii podczas najbliższego wypadu do Tokio mam zamiar odwiedzić jakiś klub muzyczny... zobaczymy co z tego wyniknie.

Co do biurka - to oczywiście mogę sobie kupić, ale raz - trochę żal mi kasy, dwa - i tak nie miałbym go gdzie postawić. Muszę sobie kupić takie japońskie krzesło bez nóg, będzie trochę wygodniej przy koutatsu.

Z innych wieści, na moim uniwersytecie trwa tydzień dobroci dla ryuugakuseiów (studentów z zagranicy). Wczoraj było przyjęcie (czyt.: darmowa wyżerka), jutro jadę na wycieczkę (w planach, m.in. darmowa wyżerka). Wracam w czwartek wieczorem, więc w piątek rano polskiego czasu powinniście być w stanie przeczytać o moich wrażeniach.

Stay Tuned!

PS:
Studenci na całym świecie są tacy sami. Po skończonym przyjęciu, zaproponowano nam zabranie jedzenia do domu - została może 1/3 sushów (na przyjęciu było prawie 100 osób, więc ostało się naprawdę dużo). Po krótkiej chwili wahania, wziąłem dostarczony specjalnie na tą okazję mały plastikowy pojemniczek, pieczołowicie zapakowałem kilka maków, spiąłem pojemnik gumeczką, coby się nie otworzył, włożyłem do małej plastikowej torebeczki i zadowolony poszedłem do swojego laboratorium. Chwilę później do pokoju wpadło dwóch moich współstudentów, każdy niosący 3 spore tace pełne żarcia (około 100 maków na tacę). Rozumiem, że za darmo, ale bez przesady...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Studenci? Nie tylko studenci! W wakacje byłam na wernisażu otwierającym wystawę waz greckich w Wilanowie. Wazy wystawione były w podłużnej sali, na której końcu był poczęstunek (greckie przysmaki). Większość zaproszonych na wernisaż gości pognała najpierw na wyżerę, co tam wazy ;D Kiedy po obejrzeniu wystawy dotarłam do bufetu, pozostały tam już tylko smętne resztki... ;) A to niby ludzie kultury.

Anonimowy pisze...

to po prostu nasze spoleczentwo zawsze rzuca sie na darmowki :P co by to nie bylo..