Popełniłem dziś rirekisho, czyli japońskie CV. Japońskie CV nie oznacza niestety normalnego CV, tylko że po Japońsku (choć oczywiście jest w tym jezyku) ale bardzo sformalizowany dokument (przynajmniej nie musiałem się o styl martwić), gdzie ilość, treść i wygląd poszczególnych sekcji jest ściśle ustalony.
Podstawowe różnice - historię edukacji zaczynamy od szkoły podstawowej (już się cieszę na samą myśl o tym jak będę tłumaczył, dlaczego nie wpisałem do rirekisho mojego gimnazjum), podajemy tak istotne dane jak stan cywilny i czy utrzymujemy współmałżonka, oraz ile zajmie nam ewentualny dojazd na miejsce pracy (w sumie logiczne - ten co ma daleko będzie musiał wcześniej wstać, nie wyśpi się i będzie mało produktywny).
Natomiast cała historia jako pracownika sprowadza się do wymienienia miejsc pracy oraz powodów z nich odejścia (zawsze: personal reasons).
Być może więcej o swojej pracy można opowiedzieć na mensetsu (interview) ale internet twierdzi, że wcale nie koniecznie - podobno ani edukacja ani historia pracownicza nie jest w ogóle sprawdzana. Jeśli tak, to w następnym moim rirekisho piszę, że pracowałem przez 10 lat na platformach wiertniczych oraz przy dalekomorskich połowach krabów. A jednocześnie jako dyrektor elektrowni atomowej.
A oto owoc mojej ciężkiej pracy:

6 komentarzy:
ooooo wyglada ladnie xD
i jak tam? gdzie wysylasz podanie? ;)
ech szkoda ze jednak nie zdazylismy sie spotkac >> ale moze... w jpaonii xD albo (oby oby oby) w korei xD?
Oooooo...I am like a proud job-hunt doukyuusei :)))(cytat napewno rozpoznasz;-)
a co oznacza liczba 450 pod koniec? Twoje oczekiwania placowe w tysiacach JPY?
@Michał: moje minimalne oczekiwania w dziesiątkach tysięcy jenów / rok. I to naprawdę minimalne. Tyle zarabiają na entry level.
najlepszego Sarniaku! niech Ci się tam widzie :) spóźnione, ale gorące uściski:)
jaś+Ania
setki tajemnych znaków na tym CV :) pełen wypas :) trzymam kciuki :)
Prześlij komentarz